Zadzwoń

795 952 432

Facebook

Linkedin

Search

23 lata zmuszany do niewolniczej pracy na fermie pod Lubinem

niewolnicza praca na fermie drobiu

Niewolnictwo w Polsce w XXI w.? Jak się okazuje, to jest możliwe. „Interwencja” Polsatu przedstawiła historię Rosjanina, Mikołaja Jerofiejewa, który przez 23 lata pracował jako niewolnik na fermie drobiu pod Lubinem. W końcu, z pomocą sąsiadki, udało mu się uciec, a dziś mecenas Dominik Góra zajmuje się jego sprawą w sądzie.

Niewolnicza praca i zabieranie paszportów przez pracodawcę – historia Mikołaja Jerofiejewa

Mikołaj Jerofiejew to 59-letni Rosjanin, który do Polski przyjechał w 1989 roku. Początkowo, jako pracownik cywilny, zatrudnił się do obsługi Armii Czerwonej stacjonującej pod Bolesławcem. Lecz gdy wojska radzieckie wycofały się z Polski, Rosjanin postanowił tu zostać.

Udało mu się otrzymać pracę na fermie, gdzie podejmował się wszystkich obowiązków. Jednak, gdy zaczęto mówić o tym, że wyłapywane będą nielegalnie zatrudnione osoby, gospodarz fermy zawiózł go do państwa Ś., u których zaczęło się zmuszanie do pracy na fermie drobiu pod Lubinem.

Panu Mikołajowi zabrano paszport, wszelkie dokumenty. Jednocześnie, przebywał on w Polsce nielegalnie, bał się gdziekolwiek zgłosić.

Państwo Ś. nieustannie go kontrolowali, jeździli za nim i nie pozwalali rozmawiać z innymi mieszkańcami Lubina, zresztą, ci bali się właścicieli fermy, nie chcieli im podpadać. Rosjanin, bez dokumentów, nie znając nikogo, pracował na fermie – bez wynagrodzenia i racjonalnych porcji żywności, przez kilkanaście godzin dziennie.

Przez 23 lata był nieustannie bity oraz wyzywany, a jedną z niewielu osób, która się za nim wstawiała, była sąsiadka, Jolanta Matejko, która relacjonowała, że pan Mikołaj nie raz prosił ją o coś do jedzenia, bo od swoich „pracodawców” dostawał skąpe, nierzadko spleśniałe potrawy.

Wolność po 23 latach niewolniczej pracy

Przymuszenie do pracy, wyzywanie i bicie skończyło się po 23 latach, kiedy Rosjaninowi udało się uciec z fermy drobiu. Został przygarnięty przez młode małżeństwo, Ewę i Krzysztofa Tyszkiewiczów, którzy zapewnili mu mieszkanie, wyżywienie, a także obiecali znaleźć płatną pracę. Skontaktowali się także z prawnikiem, mecenasem Dominikiem Górą, który zgodził się zająć tą sprawą.

Jedynym „dorobkiem” Rosjanina były podarte ubrania, buty. W chwili, gdy trafił do państwa Tyszkiewiczów, był wychudzony, miał zapadnięte policzki oraz tak ściśnięty żołądek, że zbyt duże porcje jedzenia mogłyby spowodować jego skręt.

Udało mu się zaznać wolności u młodego małżeństwa, gdzie uczy się normalnie jeść, a także żyć. Jednocześnie, jak wspomina Krzysztof Tyszkiewicz, nie potrafi się pozbyć starych nawyków, nieustannie szuka sobie pracy, nie wierząc, że ktoś chce mu bezinteresownie pomóc.

I mimo tego, że jego pobyt w Polsce to okres niewolniczej pracy, chce tu zostać, zna język, obyczaje.

Niewolnicza praca i handel ludźmi

Jak już sygnalizowaliśmy, sprawą Rosjanina zajął się mecenas Dominik Góra, który wraz z innymi pracownikami kancelarii Lex Advena dołoży wszelkich starań, aby pobyt pana Mikołaja został zalegalizowany, a także by obcokrajowiec mógł zostać obywatelem Polski.

I, jak zauważa prawnik, sprawa ta podpada pod handel ludźmi oraz wykorzystywanie do niewolniczej pracy, dlatego niezwłocznie zgłosił ją do Straży Granicznej oraz prokuratory.

Źródło: https://fakty.interia.pl/polska/news-interwencja-rosjanin-przez-23-lata-byl-zmuszany-do-niewolnic,nId,4746842

brak komentarzy

zostaw komentarz